Etykiety

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdzial 2 *1*

*Oczami Melody*
Weszłam przez próg do mojego domu, znaczy.. mojego i moich rodziców. Wróciliśmy właśnie z naszego dwu i pol tygodniowego, tak mówiąc urlopu. Ponieważ jeśli mam zamieszkać na w Londynie na stale, to chcieli ze mną spędzić jak najlepiej i jak najdłużej czasu, bo jestem ich jedynym dzieckiem chociaż kiedyś podsłuchałam jak rozmawiali o jakimś tam bracie. Nie powiem ze mnie nie denerwują bo tak jest. Przecież będę ich odwiedzać i z czasu do czasu dzwonić i po za tym mieli mnie 18 lat pod dachem w moim pokoju! Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem typem nastolatki żeby siedzieć cale dni w domu bo nie ma przyjaciół, mam ich ale nie sporo, tak ogółem to tylko jedna i najleprza. Ogółem mówiąc nie miałam z nią kontaktu przez dwa i pol tygodnia, bo ten mój urlop miałam na wsi, a tam jednej sekundy siedzisz na krześle i masz sygnał a drugiej jak tylko lekko poruszysz nogę już go nie masz. Bardzo chciałam z nią przeżyć ten moment jak razem wylatujemy z naszego kraju. A wracając do tematu, to już zniosłam ostatnia walizkę na dol by moc od razu wsiąść z rodzicami do samochodu i odjechać na lotnisko, gdybym tylko miałam bardziej wyluzowana mamę, bo tata to jeszcze ujdzie w nie których sprawach, to bym zdawała na testy równo z Sasha i miała własne prawko i samochód. ''Jak wylądujesz to daj znać, nie rozmawiaj z nieznajomymi i idź prosto do taksówki''. Powiedziała moja mama, ale nie ma pojęcia co ja zaraz mam jej do powiedzenia. Jeśli to już ostatni raz jak ja widzę na jakiś czas to mogę jej powiedzieć co mi siedziało w głowie, ale tez się z nią kłócić nie chce. ''Sasha mnie odbierze z lotniska''. Powiedziałam o dziwo odważnie. ''ZNOWU ONA?!''. Tak się wydarła moja mama, ze chyba włączyła alarm w jednym ze samochodów na naszej ulicy, bo słychać było głośne wycie gdy pomiędzy nasza trojka zapadła cisza. ''Mamo uspokój się, wiesz dobrze ze ona była, jest i BĘDZIE moja najleprza przyjaciółką! To nie jest tak, ze wyjdziesz na ulice i podejdziesz do pierwszej lepszej osoby i już jest twoim przyjacielem. Dla czego to jest takie trudne do zaakceptowania jej? Ja ja kocham jak własną siostrę. Przez ostatnie 12 lat nią była i nic się nie zmieniło. Mówisz ze jest dla mnie złym środowiskiem, ale przecież nie zmieniłam się i nadal jestem jaka jestem. To ze ma tatuaże, piercing, nosi mocniejszy ode mnie makijaż i inne ubrania, nie znaczy ze jest gorszym człowiekiem. Ona mnie do niczego nie zmusza bo szanuje moje wybory. Gdyby była dla mnie zła osoba to opuściłabym się w szkole i nie wracała na noce do domu prawda? A tak to dostałam się do jednej z najlepszych prywatnych szkol w całym kraju i to do tego z nią!''. Lekko skłamałam, bo nigdy przy rodzicach a zwłaszcza mojej mamie nie byłam sobą, jedynie przy Sashy potrafiłam pokazać swoje prawdziwe kolory. Moja mama nigdy nie tolerowała mojej przyjaciółki. Na początku naszej przyjaźni już była dla niej nie mila, bo była lepsza w jeździe konnej ode mnie. Mi to tam nigdy nie przeszkadzało, ja wręcz byłam dumna ze moja przyjaciółka ma tylko 6 lat a jest lepsza od nie których 12/13 latków. ''Ja tu zaraz nie wytrzymam! To co teraz powiedziałaś właśnie udowadnia co z ciebie robi ta dziewczyna! Andrzej powiedz jej coś!!'' Moja mama znowu uniosła głos i jak zwykle szuka pomocy u mojego taty. ''A daj spokój Dagmara, Sasha naprawdę jest kochana dziewczyna i wiesz doskonale, ze się dogaduje z jej ojcem jak z własnym bratem, wiec rozumiem jej stosunek z przyjaciółką, a nasza Melodia ma już 18 lat, zaraz wylatuje do Londynu wiec nie kłóćcie się przy waszym ostatnim spotkaniu tutaj''. Dziękuje tato, se pomyślałam. ''Ciekawe jak będzie wyglądać i się zachowywać właśnie przy następnym spotkaniu'' Usłyszałam jak moja mama se mówi pod nosem. Zignorowałam to, bo właśnie za dokładnie 45 minut od kad będę na lotnisku, moje życie się zmieni.
Droga samochodem była lekko spięta, ale nadal przyjemna słuchają radia i patrzeć jak troszkę pada na zewnątrz. Gdy w końcu dojechaliśmy i już miałam iść na odprawę mój tata tak mnie wyściskał, ze naprawdę starczy mi to do następnego razu. Mama jak to moja mama, przytulia mnie lekko i wiem ze chciała powiedzieć mi to samo co w domu, ale się powstrzymała. ''Naprawdę jak dolecisz to napisz SMS'a i jak będziesz w swoim pokój już bezpieczna to napisz następnego''. Powiedziała to z trochę załzawionymi oczami, pokiwałam głową i poszłam na odprawę. Po 50 minutach, jedzenia paczki żelek i słuchania płaczów dzieci, mogliśmy w końcu wsiadać w samolot. Mój tata usłyszał od taty Sashy, ze wykupił jej pierwszeństwo, wiec mój postąpił tak samo i bardzo mu za to dziękuje, bo ludzie się tak pchają nie uważając na innych.
Po następnych 25 minutach i już wjeżdżaliśmy na pas startowy, wiec szybko przełączyłam telefon na motyw samolotowy, a po trzech minutach czułam to dziwne uczucie w brzuchu i klatce piersiowej spowodowane unoszącym się samolotem.. Strasznie mi się nudziło, a przede mną jeszcze około dwóch godzin lotu. Wyjęłam swój szkicownik z ołówkiem i telefon, podłączyłam swoje pomarańczowe Beatsy i zaczęłam słuchać Demi Lovato 'Skycsraper'. Nie za bardzo miałam pomysłu co narysować, bo za oknem to tylko chmury, wiec pozwoliłam ręce malować nie wiedząc co z tego na końcu wyjdzie. Linia po lini i dodanie cieni, odpowiednia tonacja i wyobraźnia spowodowała, ze naszkicowałam przyjaciółkę.
Wygląda na to ze musiałam rysować przez prawie cały lot, bo usłyszałam jak kobieta w rzędzie obok mnie pyta się Stewardessy za ile lądujemy a odpowiedz była ze za 20-15 minut. Po słuchaniu muzyki i próbowania coś zobaczyć przez okno samolotu wysiadłam i odebrałam swój bagaż, napisałam szybkiego SMS'a do taty ze zaleciałam. Następnie wyszłam na zewnątrz lotniska nie daleko parkingu. Ściemniało się, nawet jeśli w Anglii czas jest o godzinę w tył. Była 16:44. To wyszukałam numer Saszy i zadzwoniłam, odebrała po 3 sygnale. ''Cześć Myszko''. Lubie jak mnie tak nazywa, bo jak na osobę z trochę ostrym wyglądem to brzmi to słodko. ''Cześć eklerku, już wylądowałam i się ściemnia, wiec proszę przyjedz po mnie''. Miałam lekki uśmiech na twarzy, bo w końcu mogłam ja usłyszeć i zobaczyć. ''Już wsiadam i jadę czekaj tam gdzie czekasz, odnajdziemy się jakoś''. Po pożegnaniu się, usidlam na chodniku przy krawędzi i po prostu weszłam na Facebooka. Po około pol godzinny słyszę jak ktoś wola moje imię i w tym samym momencie Sasha dzwoni. Gdy wstałam z chodnika i spojrzałam w lewo, ujrzałam swoja przyjaciółkę nie daleko. ''Sash!!'' Dziewczyna jak poparzona się odwróciła i zaczęła lekko podbiegając do mnie z uśmiechem, a ja? Ja to zostawiłam walizki gdzie były i pobiegłam jak na olimpiadzie. ''Jezu tak tęskniłam!'' Lekko jej do ucha krzyknęłam. Gdy się w końcu poprzytulałyśmy i nagadałyśmy jak to za sobą tęskniłyśmy, w końcu już siedzialysmy u Sashy w niezłym cacku po zgarnięciu moich walizek z chodnika. Po około 40 minut gadania, zwiedzania przez okno od samochodu i ciągłego stania na światłach, bo o tej porze a było jakoś po siedemnastej, ludzie kończą prace i wracaj do domów, zajechałyśmy w końcu na kampus gdzie nasz akademik się znajduje. ''Jaki numer pokoju masz?''. Zapytałam z nadzieja, ze mamy ten sam pokój.''Mieszkam pod numerem 6 z taka inna laska a ty pod numerem 13.'' Dziewczyna widząc moja wściekłą i zawiedziona minę, szybko wzięła moja rękę i walizkę prowadząc do wejścia od mojego nowego domu. ''Odebrałam już twój klucz za ciebie, wiec tylko ci pomogę z walizkami i podprowadzę cie pod same drzwi ok?'' ''Ej pomożesz mi się rozpakować?'' ''A ty mi pomogłaś?''. Zapytała z małym śmiechem i sama się lekko zaśmiałam. Jak byłyśmy pod moimi drzwiami to Sash znowu mnie mocno przytuliła i powiedziała, ze szczerze by mi pomogła się rozpakować, ale musi iść bo się speszy. Gdy odeszła, próbowałam od kluczyć drzwi ale się nie dało wiec po prostu pociągnęłam za klamkę i się otworzyły a na łóżku siedziała z dziewczyna z przerażoną mina. ''Już myślałam ze ktoś mi się do pokoju włamuje, bo to nie wiadomo kto może zaraz wpaść mi do pokoju'' Powiedziała blondynka i pod koniec ściszyła głos, a zwłaszcza mówiąc słowo 'mi'. Wyglądało na to jakby naprawdę ktoś kogo się boi miałby zaraz jej wejść do pokoju. Nie chciałam jej przestraszyć, po prostu nie wiedziałam ze drzwi były otwarte. ''Wybacz nie chciałam cie przestraszyć, jestem Melodia'' Powiedziałam wystawiając rękę, a ta zamiast podać mi rękę zaczęła się śmiać. Wstała z łóżka i mnie przytuliła. ''Kochana ja nie podaje rak, ja przytulam i pamiętaj o tym na przyszłość z nowo zapoznanymi ludźmi a i nic się nie stało za tamta sprawę z drzwiami i mam na imię Emma'' Dziewczyna powiedziała odsuwając się ode mnie. Pomogła mi wstawić walizki do pokoju i zaczęła się ze mną zapoznawać. Miałam jedna ogromna myśl, ze przede mną sporo roboty z rozpakowywaniem. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Na tyle starczy obiecuje, ze rozwinie się i będzie się działo o wiele, wiele więcej :D -- Martys ;-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz