Etykiety

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdzial 4 *2*

*Oczami Melody*
Pomogła mi wstawić walizki do pokoju i zaczęła się ze mną zapoznawać. Miałam jedna ogromna myśl, ze przede mną sporo roboty z rozpakowywaniem... 
Podczas rozpakowywania i układania różnych rzeczy na odpowiednie miejsca, rozmawiałam z Emma. Dziewczyna powiedziała, ze mnie po oprowadza po kampusie jeśli chce i mówiła, ze jej chłopak i kilka bliskich znajomych tez chodzą do tej szkoły. Zaproponowała mi zapoznanie z nimi, nie chciałam być nie mila, ale odmówiłam, bo dla mnie to jest troszkę takie nagle i nowe, bo najbliżej to zawsze byłam z Sasha i nikim innym. Emma powiedziała, ze i tak mogę jej ufać i ona już od razu ufa mi, wiec możemy na siebie liczyć. Było to dla mnie dziwne, bo znamy się dopiero ponad godzinę. Chociaż sporo się o niej dowiedziałam, na pewno nie wszystkiego, ale dziewczyna lubi gadać, wiec dużo mi o sobie opowiedziała. Ja za to nie wiedziałam od czego zacząć, bo mam nudne życie. Nic u mnie ciekawego się nie działo. Nigdy nie miałam chłopaka na serio, nie byłam dotykana w jakiś intymny sposób, wiec to wszystko tłumaczy. Dostawałam rożne propozycje od chłopaków w szkole, czy chce z nimi iść za budynek szkoły, czy tez on może mnie podwieś do domu, ale ja zawsze odmawiałam. Moim zdaniem to jest ohydne, tak się bezczelnie mnie pytać, jeśli dokładnie wiedza ze jestem dziewica, mogą se wziasc każdą i taka która mu nawet da za darmo, a tak to się pcha do czyjegoś życia i chce odebrać komuś coś bardzo ważnego. 


 Powracając do teraz, to już skończyłam wszystko odkładać na miejsce. Nasz pokój nie jest jak reszta akademickich pokoi. To jest raczej taki bardziej wystrojony, widać, ze był przyrządzany dokładnie i uważnie, nie ma co się dziwić w końcu to prywatna szkoła, wiec chcą żebyśmy mieli jak najlepiej skoro z dala od domu. Muszę ocenić, ze pokój jest przytulny i skromny. Emma powiedziała, ze mogę zająć łóżko kolo okna, bo ona nie lubi jak czasem jest otwarte okno to wieje i jest jej zimno, woli spać od strony ściany. Mi tam pasuje, lubię se z czasu do czasu popatrzeć przez okno jak świeci księżyc z gwiazdami, jak wschodzi i zachodzi słońce, albo jak pada śnieg czy tez deszcz. Uspokaja mnie wtedy to. Jak mieszkałam jeszcze w Polsce, to zawsze jak ja lub Sasha byłyśmy w dołku, wychodziłyśmy na dach od swoich domów i patrzyłyśmy w dal na miasto i na światła po ciemku, czasem przesiadywałyśmy razem na jednym, czasem po samemu albo rozmawiałyśmy przez telefon siedząc na swoich dachach patrząc na siebie lub na krajobraz przed nami. Sasha mieszkała tylko 6 domów dalej ode mnie, wiec mieszkałyśmy blisko siebie, ale nie za blisko by usłyszeć co która coś mówi. Nasze domy były bardzo przestronne i nigdy nie rozumiałam dla czego... Mieszkało nas tylko troje w moim i Sasha tylko z jej tata i małym pieskiem, a nie rozumiałam dla czego mamy tak wielkie domy... znaczy moja mama to lubi się przechwalać, a ze mamy sporo pieniędzy to ona bardzo lubi mieć wszystko najlepsze. Ja za to jak dostawałam kieszonkowe, to przeznaczałam to na domy dziecka, bo wiem ze oni potrzebują o wiele więcej niż ja. Gdy wszystko to opowiadam Emmie, jej oczy się rozszerzały bardziej z nowa informacja o mnie. Gdy dziewczyna chciała coś powiedzieć, do naszego pokoju wpadło dwóch chłopaków bez pukania i z hukiem, gdy drzwi się odbiły od ściany. Spojrzeli się na mnie jak na kosmitkę , wiec spuściłam głowę z rumieńcem. Gdy już tak za długo trwała ta cisza, podniosłam głowę do góry i wszyscy troje się na mnie patrzeli, czułam się strasznie źle i nie wygodnie, nie potrafię być poważna w takich sytuacjach wiec uśmiechnęłam się do nich. Wtedy jeden z chłopaków spojrzał się na mnie jakby się mu coś przypomniało, w jego oczach było coś takiego jakby mnie wcześniej już widział albo i mnie nawet znal z kas, miał ładne kontury twarzy, takie delikatne, był wysoki i nieźle zbudowany, jak się nie mylę to miał tatuaż na szyi i policzku, ale nadal nie jestem pewna bo miał kurtkę na sobie i widziałam tylko jego prawa stronę , czyli po mojej lewej. Drugi chłopak tez był dobrze zbudowany o łagodnych zarysach twarzy i ulizanych włosach, kiedy zauważył, ze się mu przyglądam to szybko ściągnął okulary z głowy i je założył na nos, jakby się bal, ze go za to okrzyczę. Nadal mnie obserwowali i Emma widziała, ze czuje się nieswojo, wiec mnie wyratowała z tej sytuacji. 'Hej chłopaki... ummm.. to jest Melodia, ale możecie ja nazywać Melody. Melody to są dwaj ci z reszty moich przyjaciół, to jest mój chłopak Oscar, on tez tu chodzi do szkoły i to... no.. wiesz, to jest jego jeden z najbliższych kolegów, Patrick ale ludzie go nazywają Romeo i nie pytaj czemu, bo ci nie odpowie, nikomu się nie tłumaczy. Raz pamiętam jak taki jeden z naszej szkoły się go zapytał w barze tak na spokojnie i chyba był już trochę podpity, zapytał się go 'ej Romeo! Gdzie twoja Julia? Ah.. zapomniałem ty się zakochiwać nie umiesz!! Hahahah. W ogóle z kad ta ksywka jeśli to do ciebie wcale nie pasuje?! Oh Rom..' dalej nie dal mu dokończyć bo Patrick mu wyjebał i ..'' Emmie nie udało się dalej skończyć, bo Oscar ja przygarnął do siebie i zaczął całować. Emma bez przeszkód oddala się temu pocałunkowi. Ja i ten Patrick, tak znany Romeo tylko tak tam staliśmy i nie wiedzieliśmy co zrobić, znaczy on stal ja siedziałam na swoim łóżku. Emma i Oscar się od siebie odsunęli i mogłam zobaczyć ta czysta miłość w ich oczach, to naprawdę był piękny widok. Patrick odchrząknął, wtedy Emma i Oscar wyszli z tego ich transu. Emma się zarumieniła lekko i spojrzała na mnie niewinnie, a Oscar i Patrick spojrzeli na mnie przepraszającą, ale nie rozumiem dla czego, przecież to normalne ze pary się całują prawda? ''Jestem Melodia, ale jak już Emma powiedziała możecie mnie nazywać Melody jeśli tylko chcecie.'' Powiedziałam wystawiając rękę, żeby mogli mi podać swoja. Oscar i Romeo znowu na mnie spojrzeli jak na istotę nie z tej planety i zaczęli się śmiać. Miałam małe deja vi, bo Emma sama tak zrobiła.. O Boże! Przecież powiedziała, ze zamiast podawać reki to przytulać! Opuściłam swoja rękę i jak zwykle się zarumieniłam, wiec tez spuściłam głowę z lekkim uśmiechem na twarzy. Oscar był pierwszy który podszedł i mnie przytulił. Pachniał fajnie. Następny był Patrick, jak mnie przytulał to był bardzo delikatny i uważał, tak jakby się bal ze jak mnie mocniej przytuli to się mogę rozsypać. Gdy się ode mnie odsunął, zaczął coś tam po cichu gadać z Oscarem. Emma do mnie podeszła z chytrym uśmieszkiem i powiedziała ''Mówiłam ci, żebyś pamiętała na przyszłość, ze wiekszasc ludzi z którymi się znam to przytulają a nie podają reki'' Tak, tak wiem pamiętam, ale tak po prostu mnie wychowali rodzice, nie ważne kto i gdzie, zawsze podaje rękę na przywitanie. ''Wiem pamiętam, ale 18 lat wychowania się wykazuje'' Spojrzałyśmy na chłopaków i już się na nas patrzyli i widać, ze byli zniecierpliwieni, Patrick cały czas sprawdzał zegarek a Oscar ze założonymi rekami na wysokości klatki piersiowej, liczył ile mamy poduszek na łóżku. ''Dobra mi nie przyszliśmy tu specjalnie poznać panienkę, tylko z tobą pogadać Emma'' Powiedział Patrick, jeszcze 30 sekund temu zachowywał się kompletnie inaczej niż się zachowuje teraz. Jego ton by ostrzejszy i był trochę bardziej spięty i wredniejszy. Nie chcąc się odzywać, bo nie chce się mieszać w co tam maja miedzy sobą, wstałam i poinformowałam ich, ze wychodzę na spacer pozwiedzać trochę okolice i kampus. ''Ale ja cie miałam po oprowadzać po kampusie i już jest ciemno na zewnątrz i ty nic nie wiesz gdzie co jest, a co jak się zgubisz?!'' Widać, ze naprawdę Emma się o mnie martwi, jakby mi się coś miało tutaj stac strasznego. Ten kampus jest prywatny, maja ochroniarzy i kamery, dla czego mialoby mi sie cos stac na terenie prywatnej i dobrze strzezonej szkoly? ''Emma nie martw sie, ja tylko ide zarzyc swiezego powietrza, masz moj numer bo sie wymienilysmy. Wy tu se porozmawiajcie o czym macie a ja sie tylko przejde i poprostu pozwiedzam, obiecuje, ze nie bedzie mnie dlugo jesli ci o to chodzi'' Emma tylko pokiwala glowa, ze jest wporzatku. Wzielam swoja katane z telefonem i kluczami od mieszkania i w naszym malym przedpokoju zalozylam swoje czarne konwersy. Idac korytarzem, przy innych mieszkaniach w budynku slyszalam jeki i wzdychanie, moja twarz sie wykrzywila w grymasie, chociaz po czesci to tez moja wina, bo nie powinnam sluchac i interesowac sie co kto robi, wszyscy juz jestesmy tutaj dorosli. Wychodzac przez drzwi na zewnatrz, wiatr sie wzmocnil, a mi sie wracac nie chce po cos cieplejszego. Poszlam w lewo i doszlam do bloku B. Tam jest tabliczka, ze tam zamieszkuja chlopcy. Czyli my dziewczyny zamieszkujemy w bloku A. Dalej to obeszlam wszystko w kolo i doszlam do miejsca z ktorego wystartowalam sprzed 15 minut. Wiec poszłam przed siebie i musialam przejsc przez parking, zeby wyjsc po za kampus, pomyslalam, ze przejde na droga strone i pojde pozwiedzac szkole, ale brama jest zamknieta bo to juz 10 wieczorem w sobote. Wiec poszlam w prawo, bo nie bylam jeszcze gotowa by wrócić do mieszkania, chcialam zostac na troche dluzej sama i jeszcze powdychać świeżego powietrza.
Po nastepnych 15-stu minutach doszlam do slicznego parku. Przez widok zabraklo mi powietrza w płucach. Oparłam sie o barierke od mostku i zrobilam zdjecie. Nogi mi troche zmarzly, wiec podeszlam do pierwszej lepszej lawki na prawo i usiadlam. Swiatla sie pieknie odbijaly we wodzie, ale mi to nie pozwoliło się uspokoić, bo zaczęłam czuc jak ktos mnie obserwuje. Przestraszona rozejrzalam sie dookola, ale nic nie zauwarzylam podejrzanego. Odwrocilam sie i dalej podziwialam widok. Posiedzialam tak chwile i poczulam, ze mi telefon wibruje. Widzac, ze Emma dzwoni, odebralam, zeby jej nie martwic ''Jeszcze nie wracam, pa'' Rozlaczylam sie i wylaczylam wszystkie dzwieki w telefonie. Zabrzmialam wrednie, ale naprawde chce spokoju na ten moment, chyba mi sie miesiaczka zblirza... Po 10 minutach mialam dosc z zimna, wiec wstalam i ruszylam w strone z ktorej przyszlam. W tle gdzies slyszalam syreny, szczekanie psow i nawet dzwiek motoru. Przechodzac obok jednej z uliczek przeszedl mnie dreszcz, byla straszna.. juz po przejsciu alejki czulam sie lepiej bo byla za mna. Po nie calej minucie uslyszalam kroki i jak ktos owinal jedna reka mnie w pasie, mocno ściskając moj brzuch, a druga zakrywajac mi buzie. Krzyczalam do jego reki, ale to nie za glosno by ktoś usłyszał i tak juz sobie zdarlam gardlo. Pchnal mnie chyba z calej jego sily w sciane i poczulam jak cos mi strzela w prawym barku. Ból był nie do opisania, napastnik podciagnal mnie do gory i wtedy moglam na niego spojrzec. Mial blond wlosy, podobne do moich i nie byl za bardzo wysoki, znaczy byl dla mnie bo ja to jestem niska osoba. ''Czesc kochanie, jestem Roby a ty? Aha i widzialem cie na terenie kampusu, czyli rozumiem ze bedziemy chodzic do tej samej szkoły?'' To było dla mnie nie wiarygodne, ze bede widywac kogos takiego jak on codziennie w szkole i jeszcze tam gdzie mieszkam. ''M-Melod-dia'' Nie potrafilam mowic normalnie a teraz już i widzieć, bo lzy zebraly mi się w oczach. Nigdy wczesniej nie bylam w takiej sytuacji, nie umiem się bić czy bronic, nie chodzilam na silownie wiec nie jestem silna, nie umiem szybko biegac, gardlo mnie boli i do tego moj biedny bark. Chlopak sie zasmial i zaczal mi rozpinac spodnie, wtedy nie moglam pozwolic sie mu przyczynic do tego czego ma zamiar. Wydarlam sie na ile mi moje juz zdarte garlo pozwolilo. Chlopak mnie uderzyl w twarz i kazal sie zamknac, czulam ze moglam stracic glos, ale na szczescie nie musialam dalej krzyczec o pomoc, bo Roby zostal ze mnie sciagniety i rzucony na ziemie na przeciwko. Nie widzialam mojego bohatera, bo bylo za ciemno i nadal mialam lzy w oczach, szybko wsunelam spodnie spowrotem na nogi i je zapielam. Moj bohater nie przestawal bic Robiego a balam sie, tak strasznie sie balam. ''Prosze przestan juz, prosze, zabijesz go zaraz! Ja sie boje, przestan prosze!'' Probowalam powiedziec jak najglosniej. Chlopak chyba se przypomnial, ze ja nadal tam jestem i przestal sie zucac. ''Spierdalaj skurwielu, masz 5 sekund'' Moj wybawca powiedzial dosc spokojnym glosem, Roby wstal i zucil sie w bieg caly zakrwawiony. Gdy juz zniknal z pola widzenia, chlopak wzial gleboki wdech i potem wyposcil powietrze odwracajac sie do mnie. Oniemialam... on byl boski. Jego wlosy byly brazowego koloru i podniesione lekko do gory, nie zapominajac o jego blyszczacych i hipnotyzujących, brązowych oczach. Nigdy wczesniej nie stalam twarza w twarz z chlopakiem tak pieknym jak on. Byl wysoki i widac, ze duzo spedzil czasu na silowni, bo miesnie ma duze. Patrzyl sie na mnie z twarza wyprana z emocji  i nic nie mowil , a jak juz mowilam wczesniej nie umiem byc powarzna w takich sprawach, wiec zaczelam sie usmiechac. ''Ladny masz usmiech'' Uslyszalam od chlopaka na przeciwko mnie, zaraz, co? Czy on właśnie powiedział 'tak jakby', ze mu sie podoba moj usmiech? Jezu ja tu zaraz upadne. ''Co?'' Zapytalam, zeby sie upewnic chociaz i tak wiem co powiedzial. Chlopaka oczy sie rozszerzyly juz do granic ''Zapytalem dla czego m-masz usmiech na twarzy'' ''Aha.. um.. po prostu ciesze sie ze mnie uratowałeś.. Dziękuje ci.'' Chłopak sie rozluznij i tylko kiwna glowa na przyjecie podziekowan. ''Chodz za mna, twoje przyjaciolki pruboja sie do ciebie dodzwonic a ty nie odbierasz, odwioze cie do domu'' Przyjaciolki? Ja jedynie mam Sashe i pamietam ze Emma raz dzwonila, ale ja splawilam. ''O czym ty mowisz? I nie znam cie, jak moge z toba pojsc, nie wiem czy ty mi tez czegos nie zrobisz'' Chlopak sie szybko odwrocil i podszedl do mnie i leciutko pogłaskał moj lewy policzek w który zostałam uderzona przez Robiego na uciszenie mnie, wtedy zobaczylam lekki smutek w jego oczach na to co powiedziałam. ''Nic ci nie zrobię, ja bym nigdy nie uderzyl kobiety, teraz chodz i nie marudz'' Wzial mnie za prawa rękę trochę agresywnie, wiec syknelam z przyszlego bolu od mojego prawego barku. Spojrzal na mnie kontem oka i szedł dalej. Jego reka byla wielka w poruwnaniu do mojej. Wygladalo to tak jakby pasowaly do siebie idealnie. Słyszałam, ze jesli faceci maja duze dlonie to znaczy tylko jedno.. Zarumienilam sie na ta mysl, bo zazwyczaj nie mysle o takich rzeczach.

Doszlismy do jakiegos pojazdu, chyba to jest motor, nie bylam na takim czyms nigdy wczesniej. Chlopak wsiadl na niego i odpalil go patrzac na mnie jakby czegos oczekiwal. Hhahah, ze ja mam na to wsiasc? nie ma mowy.. ''Nie wsiade na to'' ''A tak zapomnialem, ty jestes taka malutka..'' ''Nie! Nie wsiade na ta bestie'' ''Chcesz isc na piechote do domu o tej godzinie i w tym mrozie, zeby znowu ktos cie zaatakowal? Mi to tam jedno'' Pomyslalam przez chwile i zostaje mi tylko wejscie na to metalowe cos. Z lekkim trudem i strachem wsiadlam za nim i opatulilam go w pasie szybko mowiac zanim ruszyl. ''Jedz ostroznie!'' Chlopak sie tylko zasmial i ruszyl swoja wisniowa maszyna, a z tym moje wlosy. Jechalismy starsznie szybko i balam sie jak cholera i za kazdym razem jak przyspieszal to moje rece zascisnialy sie jeszcze bardziej, a potem to czulam juz mi znana wibracje od jego brzucha powodowana smiechem chlopaka.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawe co bedzie dalej.... Komentujcie kochani ;3 -- Martys <3 :-*

4 komentarze:

  1. (Spam)
    Witaj w roku 4596! W tych czasach wśród ludzi żyją smoki... Pozostań na chwilę, zaadoptuj swojego własnego smoka, poznawaj inspirujących ludzi i przeżywaj przygody!
    http://somnium-utopia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Wkradają się tam jakieś minimalne błędy, ale kto będzie się na nie patrzył, w końcu mieszkacie w Anglii :) Super, że nie chcecie zapomnieć języka ;) Powodzenia w dalszym pisaniu :) xoxo
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    undertheveilofinnocence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny rozdział :)
    zapraszam do mnie :3
    http://real-dreams-always-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń